Kontrolować związki sportowe trzeba, bo dysponują środkami publicznymi. I to nie podlega żadnej dyskusji, że trzeba kontrolować wydatkowanie środków publicznych. Natomiast są takie związki sportowe, które są kontrolowane w sposób permanentny, nieustannie. I takim przykładem jest Polski Związek Badmintona – mówił na posiedzeniu komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki poseł Zbigniew Dolata.
Podczas ostatniego posiedzenia komisji kultury fizycznej sportu i turystyki w Sejmie znów była mowa o badmintonie. Posłowie wysłuchali informacji ministra o wynikach kontroli w polskich związkach sportowych, którą przedstawił wiceminister Piotr Borys.
Następnie nastąpiła dyskusja, w której udział wzięło kilku posłów, między innymi Zbigniew Dolata, który od kilku kadencji jest przewodniczącym sejmowego zespołu d. promocji badmintona.
– Nowy rząd i nowe kierownictwo ministerstwa sportu postanowiło zniszczyć w ogóle badminton w Polsce i kontrole ministerialne z naszego związku nie wychodzą – mówił poseł Dolata.
– Co ustalono? Bo zarzuty były bardzo poważne. Milion czterysta tysięcy złotych wydatkowanych w sposób nieprawidłowy, potem to zmniejszano, dużo komunikatów. Proszę państwa mamy teraz taką sytuację (…), że kiedy zarząd PZBad zwrócił się do ministerstwa o przedstawienie konkretnych zarzutów, które uprawniają ministerstwo do zwrotu środków, to najpierw, pismo otrzymał PZBad, że ze względu na stopień skomplikowania sprawy, przekładamy wysłanie pisma na wrzesień. Kolejne pismo – przesuwamy na grudzień. Mamy grudzień – końcówkę grudnia. Kolejne pismo – na styczeń.
– Proszę państwa, jeśli ministerstwo nie jest w stanie przez ponad pół roku sformułować konkretnych zarzutów, to się kompromituje.
Powtarzając cały czas te publicystyczne tezy, bo chodzi o rozliczenie pikników – mówił poseł.
– Jeśli minister Nitras uznaje, że wyborczo pokazanie się z rakietką do badmintona i z lotką daje zwycięstwo, to jest po prostu śmieszny.
I kontynuował w dalszej części posiedzenia:
– 25663. To jest ilość głosów, które ja otrzymałem w ostatnich wyborach. nie byłem na żadnym pikniku 500+, 800+, na żadnym tego typu, gdzie byłby jakiś element badmintonowy. A gram w badmintona od ponad 40 lat. Od kilku kadencji jestem przewodniczącym parlamentarnego zespołu ds. promocji badmintona. Dlaczego nie byłem uczestnikiem tych pikników? Ponieważ wyborczo to nie daje kompletnie nic. Szukałem głosów tam, gdzie te głosy są. Gram w badmintona nie dla polityki. Wręcz przeciwnie, żeby od polityki się odseparować, odetchnąć.
– To uderzenie w Polski Związek Badmintona to nie jest uderzenie w zarząd i prezesa. Oni są teraz, za chwile ich nie będzie, będą inni. To jest uderzenie w zawodników. To jest jeden wielki skandal i granda, że pod fałszywymi zarzutami, wykorzystując swoją pozycję, podmiotu, który dzieli środki, uderza się w tych młodych zawodników.
– Chciałbym nawiązać do tego co powiedział przewodniczący Tomaszewski, bo to było ważne i cenne. Związki trzeba kontrolować, ale nie należy ich nękać.